Jastarnia zimową porą…

Jak widzieliście na facebooku odwiedziliśmy Jastarnię zimową porą!!:)
Niewiele osób obiera nasze morze jako destynacje zimowych wyjazdów. Często jak opowiadamy, że byliśmy na Helu to słyszymy pytania: jak tam jest? Czy są jacyś ludzie? Czy Zatoka zamarza?

A więc w kilku słowach opowiadamy:
1. Jak jest?

Przepięknie!! Powitało nas słońce i niebieskie niebo! Kolega Szymon mieszkający tak jak my w Katowicach skwitował to tak: Jak ja dawno nie widziałem nieba i słońca?! Tak tak, smog w naszym mieście skutecznie nas odcina od tego widoku…

IMG_0484

 

2. Czy są jacyś ludzie?

Taaaak, ale w porównaniu do sezonu, czy nawet maja, czerwca czy września to są jednak dużo mniejsze ilości. Spotykamy miejscowych (Jastarnia ma ok 3000 mieszkańców), spotykamy turystów (w Hotelu Jastarnia poza nami były jeszcze 2-3 samochody!) oraz ekipy remontowo budowlane. Widzieliśmy pare nowo powstających budowli, a więc zaplecze noclegowe miasta powiększy się znowu o kilka miejsc (niesamowice wygląda m.in. powstały obok Posejdonu apartamentowiec http://www.zatokakomfortu.pl/)

3. Czy Zatoka zamarzła?

Tak! Od Władysławowa do mniej więcej Kuźnicy Zatoka jest zamarznięta. Śnieg jest przewiany z lodu, jedyne co zakłóca jednostajny widok to co jakiś czas spotykane grupki łabędzi taplające się w przeręblach (bzzz, jak im nie jest zimno:). Mewia Rewa jest pokryta spiętrzoną i połamaną krą widoczną z brzegu i stanowi granice zamarznięcia Zatoki. W dalszej części Półwyspu woda jest zamarznięta pewną odległość od brzegu, powiedzmy średnio 200-300m w zależności od głębokości akwenu.

Zamarznięta Zatoka przy Posejdonie

4. Inne ciekawostki:

Można jeździć na snowkite! Spotkaliśmy nawet 2 amatorów zimowej odmiany kitesurfingu. Jeden z nich był na snowboardzie, drugi na nartach. Jeździli w Kuźnicy, lód niestety już w tym miejscu nie był równy, dalej od brzegu wyglądał na mocno niepewny. Drugi kolega jeździł na nartach, na tym bardziej niepewnym obszarze z niewiadomego dla nas powodu odpiął narty i wracał na piechotę;)

Szkoda, że te zimy u nas takie nieprzewidywalne. Jeszcze pare sezonów temu kładłem duże nadzieje związane ze snowkitem, chcieliśmy odpalić szkolenia, kupić specjalne komorowe kite’y itd. Byłem nawet na szkoleniu w Norwegii i prawdopodobnie do dnia dzisiejszego jako jedyny Polak mam uprawnienia do nauczania snowkitingu;) No ale zimy były jakie były, ciężko było coś zaplanować i zorganizować…

Choć może w przyszłości jeszcze wrócimy do tematu, ktoś chciałby spróbować?:)

fullsizeoutput_12cd

 

5. Akwen wokół Posejdonu jest całkowicie zamarznięty i jak wejdzie się na molo to wygląda niesamowicie.
Spójrzcie!

IMG_0521

6. Baza na Maszoperii złożona i w stanie takim jakim ją zostawiliśmy. Już za 2 miesiące zaczynamy zabawę (czytaj: budowę!).

7. Restauracje

Otwarta była Weranda, działa Łóżko, działa Zatoka Smaków w Hotelu Jastarnia.
Tym razem odwiedziliśmy Werandę i jak zwykle był WYPAS! Dorsz chrupiący i lemoniada..mmm…tylko dla tych smaków warto odwiedzić Półwysep zimą:)
Nasz przyjaciel Michał Malicki prowadzący dotychczas między innymi Wejście 49 zwane jeszcze do niedawna Beach Village ciśnie mocno z remontem nowego lokalu przy ulicy Sychty 66 w Jastarni. Jesteśmy wtajemniczeni w wizję tego przedsięwzięcia i na pewno będzie to miejsce, które będziemy często odwiedzać:)

Zwykle jak jeździmy na Hel odwiedzamy restauracje u Bąbli w Bolszewie, czyli całoroczną działalność Damiana i Daniela. Niestety ze względu na brak czasu zatrzymaliśmy się w http://www.nordowimol.pl/ .
Według nas było smacznie i świeżo, ale jakbym mógł wybrać i mielibyśmy czas to jednak pojechalibyśmy do Bąbli 😉

8. Plaże od strony morza

Widać, że sztorm, który nawiedził nasze wybrzeże na początku stycznia miał nieziemską moc. W Jastarni przede wszystkim morze zabrało plaże. Bunkier Sęp znajdujący się na plaży od strony morza jest mocno odsłonięty. Urzad morski będzie miał sporo pracy, mamy nadzieje, że w zasadzie jak co roku przypłyną specjalne statki i dosypią plaże w całej Jastarni. Zdjęcia nie pokazują jak mocno morze penetrowało wydmy, wszystko jest przysypane śniegiem.

IMG_0209IMG_0207

9. Plaże od strony Zatoki

Plaża i wydmy na Maszoperii ucierpiały mocno…

IMG_0183IMG_0186

IMG_0205

A po co tam w ogóle byliśmy?

Przygotowania do sezonu trwają w najlepsze. Tym razem głównym zadaniem było odwiezienie 2 naszych pontonów do przedsezonowego serwisu. Odebraliśmy też pare desek z naprawy i przygotowaliśmy kolejną partię na następny wyjazd. Jest co robić:) A widzimy się już za nieco ponad 2,5 miesiąca!

 

10 lat szkoły SurfPoint !! :)

4422647332_d93dd6bf60_b

 

Trochę ciężko nam w to uwierzyć, ale właśnie dzisiaj mija nam 10 lat działalności jako szkoła SurfPoint…. :)

10 lat temu mieliśmy po 19 lat.

Dorian pierwsze kroki na windsurfingu, który w pierwszej połowie lat 90 nie był jeszcze tak popularny, stawiał w wieku 9 lat (dzięki Marcinowi Frydrychowiczowi, on na początku użyczał mu swojej deski i zajarał go sportem). Ja od zawsze wakacje spędzałam na Półwyspie Helskim.

O szkole marzyliśmy całe liceum…

Tylko jak?

Przecież nikt nie da kredytu parze nastolatków z szalonym pomysłem.

Wspierających startupy też wtedy nie było, przynajmniej my nic na ten temat nie wiedzieliśmy.

Nadarzyła się okazja, zmienił się Zarządca ośrodka Posejdon w Jastarni i wygraliśmy przetarg. Z uzbieranych przez całą „młodość” przy pracach dorywczych pieniędzy i pożyczki od rodziców wystarczyło nam na 1 ratę na zakup 12 pierwszych desek i 20 pędników. Opłaciliśmy nawet mały baner reklamowy na windsurfingowym portalu:) Pożyczyliśmy też od rodziców Doriana poloneza i pełni zapału ruszyliśmy nad morze… Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy że SurfPoint stanie się naszym całym życiem na kolejne 10 lat! Nie mieliśmy pieniędzy na budowę bazy, w Katowicach przytrzymywała nas sesja na pierwszym roku na Uniwersytetcie Ekonomicznym, więc pierwsza drewniana wiata powstała mniej więcej w 1/3 sezonu (dzięki głównie Krzyśkowi Zdancewiczowi;) Początkowo w szkole uczyło łącznie z Dorianem (instruktor VDWS) 3 instruktorów. Jednym z instruktorów był Piotrek Świtaj, który do tej pory jest z nami i na pewno kojarzycie go jeśli uczycie się w Bazie Posejdon:)

Od początku zależało nam na widoczności w internecie. Dominik Jendroszczyk stworzył nam stronę www i logo, a także udzielał wielu marketingowych porad przez wiele lat. Udało nam się nawet znaleźć print screen naszej pierwszej www, znajdziecie go w galerii pod tym tekstem:)

Kolejne 2 lata upłynęły nam na powiększaniu naszej floty. W 2008 Dorian zrobił uprawnienia instruktorskie z kitesurfingu i zaczęliśmy prowadzić szkolenia (jeszcze w bazie Posejdon).

W 2009 znowu szczęście się do nas uśmiechnęło i udało nam się otworzyć drugą bazę szkoleniową, na campingu Maszoperia. Tego samego roku nawiązaliśmy współpracę z Biurem Usług Turystycznych z Warszawy i wspólnie zaczęliśmy organizować obozy młodzieżowe, na które najpierw przyjeżdżała garstka osób, a teraz mimo aż 55 miejsc na każdym turnusie zapisy kończymy parę tygodni przed przyjazdem obozowiczów. Staliśmy się wtedy również centrum szkoleniowym dla instruktorów windsurfingu oraz kitesurfingu. Piotr „Globus” Golba, przedstawiciel VDWS w Polsce, zaufał nam i rozpoczął z nami współpracę. Dziękujemy Globusowi również za to, że czuwa nad poziomem naszych szkoleń windsurfingowych od tylu lat!

Obecnie na wyposażeniu naszych obu baz co roku jest około 160 desek, 200 żagli, 60 latawców, 200 pianek, 4 pontony z silnikami 10 konnymi, jeden RIB z silnikiem 50 konnym oraz jeden z silnikiem 250KM (kłaniamy się Michał Malicki), którym śmigamy na Mewią Rewę na kite’a :) Staramy się cały czas rozwijać wprowadzając nowe udogodnienia i atrakcje w obu naszych szkołach.

W międzyczasie byliśmy w Anglii żeby zarobić jak najwięcej na nowy sprzęt i rozwój szkoły. Kończyliśmy również studia magisterskie na Uniwersytecie Ekonomicznym. Zwiedziliśmy organizując wyjazdy wielokrotnie Rodos i Egipt. Prywatnie pływaliśmy jeszcze w Brazylii, na Wyspach Kanaryjskich, Wyspach Zielonego Przylądka i Zanzibarze.

Zawarliśmy tak dużo bliskich znajomości i przyjaźni na lata z Wami – naszymi Kursantami.

Instruktorzy oraz nasza wspaniała kadra obozowa są dla nas jak rodzina.

Niektórzy nasi kursanci i obozowicze, którzy zaczynali pływać u nas jako dzieci stali się już instruktorami i wspólnie z nami przekazują wiedzę i pasję dalej.

Jesteśmy przykładem że marzenia się spełniają!! :)

Szkoła jest naszym drugim domem, spędzamy tu co roku 5-6 miesięcy i cieszymy się że od 10 lat możemy Was do niej zapraszać. Chyba już nie zliczymy ilu adeptów i fanów wind/kite wykształciliśmy:)

Dzisiaj piszemy do Was z domu, z naszej kanapy;)

I z tego miejsca chcielibyśmy bardzo podziękować za zaufanie wszystkim naszym kursantom. Dzięki Wam, Waszym ciepłym słowom oraz uśmiechniętym po zejściu z wody buziom wiemy, że to co robimy ma sens:)

Szczególne podziękowania dla naszych rewelacyjnych instruktorów oraz najlepszej kadry obozowej! Nie wymienimy każdego indywidualnie, ale wiecie, że bez Was nie byłoby to wszystko możliwe (Wam podziękujemy na posezonowym Odpięciu Leasha:). Co jak co ale musimy przyznać, że mamy wielkie szczęście do ludzi. Wielkie podziękowania dla naszego największego ogarniacza – Bosmana Jacka, który jest już z nami 8 lat i jego pomoc w prowadzeniu szkoły w obecnym wymiarze jest nieoceniona.

Oraz dla Rodziców, którzy również zawsze nas wspierali jak mogli. (Tata zawsze motywował Doriana, że ma się wziąć do roboty mówiąc, że nie skończy studiów;) Więc to robił, i jakoś to wyszło;) )

Dzięki Wam WSZYSTKIM i do zobaczenia w sezonie 2016!!

A to trochę zdjęć z naszych pierwszych lat:

 

Dołącz do naszej ekipy!:) Czyli praca na Helu w sezonie 2015

team

Sezon 2015 się zbliża, więc chętnie zaprosimy do naszego zgranego teamu:  instruktorów windsurfingu, instruktorów kitesurfingu, bosmanów, pracowników biura :)

W tym sezonie jak zwykle działamy od 1 maja do 30 września. Nie musisz jednak przyjeżdżać na cały sezon.

 

Kilka informacji o nas :)

Jesteśmy jedyną szkołą w Polsce mającą trzy licencje:

szukamy1

Obie nasze bazy szkoleniowe dysponują obszarem akwenu na wyłączność, co gwarantuje bezpieczną naukę naszym kursantom i bezstresowe prowadzenie zajęć naszym instruktorom

szukamy2

Naszym instruktorom zapewniamy zakwaterowanie w przyczepach na terenie campingu Maszoperia

szukamy3

5 pontonów i 3 bosmanów ciągle czeka w gotowości aby zapewnić jak najwyższy poziom bezpieczeństwa!

szukamy6

Najnowszy sprzęt Ozone 2015. Ok 50 latawców, ponad 20 desek, dla każdego instruktora 2 bary na wyłączność.
Posiadamy dla każdego instruktora latawiec Ozone Zephyr 17m, co pozwala szkolić już od 10 węzłów.
Każdy z naszej ekipy może korzystać z wszelkiego sprzętu szkolnego do woli :)

szukamy5

Szkolimy z systemem walkie talkie – wyższy komfort pracy, zdecydowanie wyższa efektywność szkolenia, bezpieczeństwo

szukamy8

Jesteśmy w bezpośredniej bliskości do Mewiej Rewy (8min pontonem spod brzegu) – szkolimy tam bardzo często przy wiatrach północnych, co zdecydowanie zwiększa ilość godzin zajęć w sezonie

szukamy7

Podsumowując: oferujemy bardzo dobre warunki pracy, wypełniony grafik po brzegi i uczciwe, dobre wynagrodzenie :)

Czego wymagamy od instruktorów?

– posiadania licencji instruktorskiej
– doświadczenia w nauczaniu, rozwagi i umiejętności przewidywania i planowania
– pełnego zaangażowania
– znajomość języków będzie dodatkowym atutem

Czego wymagamy od bosmanów/pomocników bosmanów?

– podstawowej wiedzy na temat windsurfingu/kitesurfingu
– wysokich umiejętności, profesjonalnego podejścia do pracy, dużego zaangażowania
uśmiechu, sportowej pasji oraz umiejętności łatwego nawiązywania kontaktu z Klientami
– „smykałki” do zagadnień technicznych 😉

Czego wymagamy od pracowników biura (bosmanek)?

– dyspozycyjności przynajmniej przez całe wakacje
– miłej aparycji
– sumienności, odpowiedzialności, profesjonalnego podejścia do pracy, dużego zaangażowania
– uśmiechu, sportowej pasji oraz umiejętności łatwego nawiązywania kontaktu z Klientami
– podstawowej wiedzy na temat windsurfingu i kitesurfingu
– mile widziana znajomość języka angielskiego

Dołącz do naszego Teamu! Wyślij CV na adres: [email protected]

Kitesurfing na Zanzibarze :)

P1120919

Pomysł odwiedzenia Zanzibaru chodził za nami już od kilku lat. W tym roku nasi kursanci Ewa i Paweł, mieszkający od dłuższego czasu właśnie na Zanzibarze ostatecznie nas do tego zmotywowali:) Przyjechali do nas na kurs we wrześniu kiedy na Helu wiało i padało, powiedzieli dwa zdania o słońcu i palmach i w październiku już szukaliśmy biletów na rajską wyspę;)

Jako że miejsce okazało się jednym z najlepszych pod względem kite’owym w jakim mieliśmy okazję pływać postanowiliśmy napisać ten oto krótki recenzjo-poradnik :)

Kiedy lecieć?

Najlepszym pod względem wiatrowym okresem jest koniec grudnia – koniec marca oraz lipiec – październik. Podczas naszej zimy na Zanzibarze wieje Kaskasi, wiatr z kierunku NE o sile 14-20 węzłów, który w Paje, lokalnej mecce kitesurfingowej, wieje SIDE-ON. Z kolei w „nasze” lato na wyspie wieje Kuzi, mocniejszy wiatr również wchodzący SIDE-ON.

My nasz urlop zaplanowaliśmy na pierwszą połowę stycznia. I faktycznie wszystko się zgadzało, poza siłą wiatru. Było kilka dni kiedy na pewno wiało ponad 20 węzłów;) A wiało codziennie, można powiedzieć że od rana do wieczora, jedyną rzeczą na którą musieliśmy zwracać uwagę były pływy, ale o tym później :)

Jak lecieć?

Nasza ekipa wyjazdowa liczyła 7 osób i bilety kupowaliśmy stosunkowo późno – na ok. 1,5msc przed wyjazdem. Najlepszą opcją jaką wtedy udało nam się znaleźć był lot Emirates z Warszawy do Dubaju i dalej z Dubaju do Dar el Saalam (Tanzania). Za tą opcję płaciliśmy 2080zł/os w dwie strony. Nie była to najszybsza opcja, ponieważ w obie strony mieliśmy kilkugodzinny postój w Dubaju, co nam jednak nie przeszkadzało – od listopada można sobie wyjść z lotniska i podziwiać wszechobecny przepych bez konieczności kupowania wizy. Dużym plusem Emirates było również to, że po raz pierwszy nie dopłacaliśmy za przewóz sprzętu sportowego! Nawet quiver z deskami mogliśmy nadać jak normalny bagaż rejestrowany, jedyny wymóg to musiał mieć max 30kg (względy BHP) oraz musieliśmy owy bagaż zgłosić wcześniej przez infolinię. Kupując lot Emirates warto też nastawić się na płatność zwykłą kartą VISA (tylko w ten sposób można uniknąć bardzo wysokich prowizji)

Musieliśmy się jeszcze dostać z Dar na wyspę. Można to zrobić na dwa sposoby: katamaran (35$/os i 2h podróży) lub lokalną linią lotniczą (75$ i 30min). Jako że najpóźniejszy prom wypływał o 15.30 a my lądowaliśmy o 15 musieliśmy wybrać droższą opcję (w Dar nie ma nic ciekawego do zwiedzania i szkoda nam było tracić dzień na nocowanie w tym mieście) Lokalne linie z których korzystaliśmy i możemy śmiało polecić to PrecisionAir. Czy na prom czy na samolot bilety można zakupić przez internet (bardzo wskazane).

Inną opcją którą również rozważaliśmy był lot EasyJet z Brukseli bezpośrednio na Zanzibar w świetnej cenie ok. 1600zł, niestety za późno się zdecydowaliśmy.

Pozostałe wydatki związane z podróżą to transfery taksówką (ok 5-10$ za osobę) oraz wiza do Tanzanii (50$ płatne na lotnisku)Na lotnisku sprawdzane były żółte książeczki szczepień (Żółta Febra). Wszyscy je posiadaliśmy i nie znamy konsekwencji braku szczepionki, ale na wszelki wypadek warto ją uwzględnić w kosztach podróży – 170zł. My szczepiliśmy się jeszcze dodatkowo na dur brzuszny i żółtaczkę typu b.

IMG_0752

Prawie cała ekipa :)

Prawie cała ekipa :)

 

Gdzie mieszkać?

Zdecydowanie jak najbliżej Paje:)

Jako że zakwaterowania dla naszej siódemki szukaliśmy dość późno niestety wszystkie opcje pobytu przy spocie były zarezerwowane. Ewie i Pawłowi udało się dla nas znaleźć wolne pokoje w miejscowości oddalonej o ok 6km – Jambiani, co też było dobrą opcją.

Z tego co się orientowaliśmy miejsce w pokoju można znaleźć już za 20-25$ za osobę, wszystko oczywiście zależy od standardu. My za fajne bungalowy z podłogą (co niekoniecznie zawsze jest w standardzie;)) oraz śniadaniami płaciliśmy 35$ za osobę za noc. Hotel nazywa się Seconda Stella a Destra, jest prowadzony przez Włochów i to co zdecydowanie wyróżnia go spośród innych na wyspie jest to, że poza ośmiornicą czy kalmarem możemy tu zjeść typową włoską pizzę;)

O spocie:

Spot… spot… ach ten spot:)

Wystarczy spojrzeć na zdjęcia:) Lazurowa ciepła woda, biały piasek, mnóstwo miejsca dla każdego. W samym Paje funkcjonuje kilka szkół z zapleczem sanitarnym, sklepem z najpotrzebniejszymi rzeczami oraz, jak w przypadku Paje by Kite, restauracją z basenem.

Przy samej plaży stoi zawsze kilka łódek, które nie stanowią jednak większego zagrożenia dla pływających. Spot należy do bezpiecznych, dno jest piaszczyste, pozbawione większych niebezpieczeństw (chociaż jednemu członkowi naszej ekipy udało się namierzyć stopą jeżowca;)

Co 6 godzin zmienia się poziom wody. Różnica pomiędzy najniższym, a najwyższym poziomem wody to nawet 3 metry. Woda dosłownie znika/przybywa w oczach! Przy pełnym odpływie do wody trzeba przewędrować z latawcem nawet 300-400 metrów, woda jest wtedy bardzo płytka i płaska. Gdy woda przychodzi robi się lekko czopowato i dość głęboko. Zdecydowanie najfajniesze godziny to te, kiedy woda ucieka, mamy wtedy idealnie płaski i płytki akwen :)

Pływy można sprawdzić między innymi tu: http://tides.mobilegeographics.com/calendar/year/7156.html

 

 

Co poza kitesurfingiem?

Cały czas czekaliśmy na dzień bez wiatru, aby nie było nam szkoda pływania i żeby udać się łodzią dhow na snorkling. „Niestety” taki dzień nie nastąpił i ominęło nas nurkowanie z rurkami;) Następnym razem;)

Udało nam się natomiast wybrać na całodniową, skondensowaną wycieczkę 4 w 1 (tego dnia też wiało, ale tu musieliśmy złożyć rezerwację kilka dni wcześniej;) Wynajęliśmy busa i Paweł zabrał nas do Jozani Forest, czyli rezerwatu gdzie między innymi można zobaczyć małpy, na farmę przypraw (Zanzibar słynie ze swojej wanilii, cynamonu, goździków itd.), popłynęliśmy również na Prison Island, wysepkę z wielkimi żółwiami lądowymi wielbiącymi szpinak oraz przeszliśmy wzdłuż i wszerz Stone Town. Co poniektórzy z nas wykorzystali tę okazję kontaktu z cywilizacją i „zaliczyli” miejscowego lekarza w celu opatrzenia mniejszych i większych ran;) Miałam utrzymywać, że wszystkie uszkodzenia powstały podczas heroicznych walk z falami, a nie podczas zakrapianych imprez, więc tego będę się trzymać;))

Tym samym możemy tu polecić pana lekarza, hindusa, przyjmującego w w Stone Town (chociaż ceny z kosmosu, dobrze że jest ubezpieczenie) oraz świetną restaurację w której oczekiwaliśmy na poszkodowanych – 6 Degrees South (rewelacyjne jedzenie!)

No właśnie, jedzenie… Poza kitesurfingiem zdecydowaną zaletą Zanzibaru jest dobra kuchnia. Na wszystkich fanów owoców morza czekają świeże kalmary, ośmiornice, krewetki, langusty, homary… oraz wyczekane przez Mateusza G. homary kapciowe;) Wszystko to w fajnych cenach.

Jako że mi akurat te wszystkie wodne gadgety średnio odpowiadają zostały mi równie pyszne świeże owoce oraz pizza od włocha;) Z restauracji na pewno możemy polecić Coco Beach i Blue Oyster w Jambiani przy samej plaży.

Zanzibar oferuje również całkiem bogate życie nocne:) Na nas największe wrażenie wywarło Full Moon Party, czyli impreza organizowana co miesiąc w pełnię księżyca. Ale praktycznie codziennie coś się dzieje i każdą noc można spędzić przy muzyce, z drinkiem w ręku, depcząc po ciepłym piasku:)

Zanzibar zdecydowanie stał się jednym z naszych ulubionych miejsc na kite’a i już myślimy o kolejnym wypadzie:)

Za nieocenioną pomoc i organizację na miejscu dziękujemy naszym kursantom Paweł Skowerski i Ewa Skowerska z SuperSafari.pl – bez nich nie poznalibyśmy Zanzibaru z tej mało dostępnej turystom strony :) Czekamy na Was w Jastarni!

Kitesurfingowy wyjazd szkoleniowy Hamata, Październik 2013

hamata 2

Wakacje dopiero przed nami, a my już myślimy gdzie będziemy pływać jesienią.  Po wielu burzliwych dyskusjach pierwszy wybór padł na Hamate. Miejsc do pływania w Egipcie jest wiele. Nie wszystkie spełniają jednak nasze oczekiwania. Raz brakuje płytkiej wody, w innym miejscu tłum ludzi na wodzie, w kolejnym przeszkadzają nam rafy. Hamata pozbawiona jest tych minusów. Rozległy akwen, brak tłoku, płaska i płytka woda oraz brak raf  i kamieni na dnie zagwarantują nam komfortowe szkolenie i szybki progres  kursantów. Pamiętajcie, że do szkoleń zawsze używamy walkie-talkie dzięki temu z każdym z was będziemy mieli kontakt na wodzie. Za szkolenia będą odpowiedzialni  Dorian oraz Mateusz.  Wyjazd organizujemy wspólnie z biurem podróży Jovi Travel. Miejsc jest niewiele, więc decydujcie się szybko :)

Dorian

Na miejscu gościnnie będziemy korzystać z profesjonalnie prowadzonej bazy Kite Village. Do dyspozycji będą prysznice, toalety, dużo miejsca do rozłożenia sprzętu, przechowalnia desek i latawców oraz osłonięte od słońca miejsce na odpoczynek po pływaniu, wypicie piwka czy skosztowanie shishy. Oczywiście asekurować nas będzie motorówka, a Beach Boye pomogą nam startować i lądować latawce.

Zatem pakujcie torby, zabierajcie dobry humor, szykujcie kremy z filtrem i  zabierajcie się z nami do Hamaty !

Terminy:

19.10-26.10.2013
26.10-02.11.2013

Wyloty:

Warszawa, Katowice;

Zakwaterowanie:

Hotel Wadi Lahmy 4*
Wyżywienie – Soft All Inclusive (bez alkoholu)

Kursy kitesurfingu:

Grupy 2 osobowe na każdym poziomie zaawansowania
W ramach szkolenia:
12,5 godzin zajęć – planowo 5 dni x 2,5 godziny dziennie
Sprzęt 2013 (trapez, latawce, deski)
Łączność walkie-talkie
Na koniec kursu karta IKO

Cena:

3999 zł od osoby w pokoju dbl/tydzień

W cenie zawiera się:
2399zł – Wyjazd: przelot, transfer, zakwaterowanie w Hotelu Wadi Lahmy 4*
280zł (65Euro)/tydzień/osoba – Korzystanie z infrastruktury bazy Kite Village (rescue)
90zł (21Euro)/tydzień/osoba – Codzienne dojazdy na spot
65zł (15Euro)/osoba – Wiza egipska
1165zł/12,5 godzin/osoba – Szkolenie kitesurfingowe w grupie 2 osobowej
GRATIS: Ubezpieczenie podróżne i od uprawiania kitesurfingu

Opcjonalnie:
500 zł – wypożyczenia sprzętu po kursie – (deska, trapez, latawiec)

W razie jakichkolwiek pytań piszcie na:

[email protected]
lub dzwońcie na numer:
510 85 90 95 – Marta

Przeprawa Globusa na drugi brzeg na desce windsurfingowej! :)

trasa globusa

W czwartek nasz instruktor Globus wybrał się na wyprawę na drugi brzeg zatoki na desce windsurfingowej:) Dotarcie do Osłonina zajęło mu przy wietrze 12 węzłów z kierunku NW niecałe 1,5 godziny.  Następnie pół godzinna halsówka do Rzucewa i stamtąd z powrotem do naszej bazy na Campingu Maszoperia:) Po drodze zatrzymał się przy oznaczonych na mapce wrakach oraz na Mewiej Rewie. Cała wyprawa zajęła mu 4,5 godziny. Jak sam mówi była to bardzo przyjemna przygoda i poleca każdemu posiadającemu trochę wolnego czasu, gdy wiatru za mało na szaleństwa;) A może skorzysta ktoś kto nie lubi stać latem w korkach na Półwysep?;)

Objeżdżamy korek, który może się pojawić w Gdyni

zdjęcie: korki.trojmiasto.pl

Nie chcemy żebyście stali w korku, więc postanowiliśmy napisać parę zdań o utrudnieniu ruchu, które może być warto ominąć.

Potencjalny korek może pojawić się na ulicy Morskiej:

Korek Gdynia

Większość z Was jadąc na Hel jedzie Obwodnicą Trójmiasta. Kiedy dojeżdżamy do jej końca możemy już wtedy załapać się na korek…Tuż po zjeździe z Obwodnicy w kierunku Rumii/Redy jest zwężenie na ulicy Morskiej, z 2 pasów robi się jeden i w szczycie trzeba odstać swoje. Żeby się nie załapać na przymusowe odstanie kwadransa (albo dwóch) można wybrać 2 opcje:

1. Kolega lokales Jurgen mówi, że przetestował przejazd przez Chwarzno i działa. Zjazd na Charzno/Witomino, na drugim rondzie w lewo, do głównej i w prawo, potem przez Regulewo, Łężyce i Trójmiejski Park Krajobrazowy. Wylatujemy również w Rumii, czyli za potencjalnym korkiem.


Wyświetl większą mapę

2. Przed dojazdem do Gdyni zjechać musimy na estakadę Kwiatkowskiego, czyli kierujemy się na centrum (to ostatni zjazd przed końcem Obwodnicy). Tam też jest remont, ale możemy ten dojazd traktować jako alternatywę. Ja jadąc tam nie załapałem się na korek. Jak dojedziemy do estakady to musimy zjechać na ulicę Hutniczą, która jest w zasadzie równoległa do Morskiej, którą jeździ się normalnie. Ta ulicą Hutniczą możemy jechać aż do Rumii i wylatujemy przy McDonald’sie/Castoramie.


Wyświetl większą mapę

Jeśli macie CB radio to lepiej zapytać jak wygląda sytuacja z korkiem, bo może nie trzeba będzie kombinować?:)

Pociąg:

Nadmienimy też, że pociągi od Redy do Helu nie jeżdżą normalnie, wymieniają całe tory. Kursuje komunikacja zastępcza busami.

Nowy sprzęt windsurfingowy 2013 już w gotowości! :)

deski

Dziś skończyliśmy ostatnie przygotowania do nadchodzącego długiego weekendu Bożego Ciała.

Deski bezmieczowe Starboard z kolekcji 2013 czekają już tylko na pierwsze pływanie :) W tym roku postanowiliśmy we wszystkich deskach wymienić oryginalne stateczniki na te typu antygrass – będzie więc można pływać praktycznie przy samym brzegu, co było niemożliwe w zeszłych latach. Tak więc ten jedyny minus związany z płycizną Zatoki Puckiej zażegnany!  Ewentualne glony też już nam nie straszne;) Wszystkie deski wyposażone są jak co roku w fabryczne, bardzo dobrze chroniące przed uszkodzeniami protektory dziobów.

Starboard

Zapraszamy wszystkich do wypróbowania sprzętu windsurfingowego 2013 w długi weekend z 15% zniżką! Rabat obejmuje również pakiety wypożyczeń.

Dostępne deski:

Starboard Go 2013: 131, 141, 151, 161l Znana Wam wszystkim uniwersalna deska freeride.

Starboard Carve 2013: 111, 121, 131, 141l Tych desek w poprzednich latach nie mieliśmy za dużo. Sami jesteśmy ciekawi jak będą pływać. Nie są pokryte pianką EVA jak to ma miejsce w modelu Go.

Starboard Kode 2013: 103, 113l Freestyle/wave. Ulubiona deska windsurfingowa naszych instruktorów;)

Kurs instruktorski VDWS trwa w najlepsze:)

maj 2013 033

Kandydaci są już po praktycznym egzaminie na instruktorów windsurfingu, czeka ich jeszcze test teoretyczny oraz prawdziwe szkolenie kursantów pod okiem Piotra Golby „Globusa”. Podczas egzaminu każdy z nich musiał zaliczyć  na specjalnie wyznaczonym torze wodnym (5m szer, 30m dł.) pływanie rufą do przodu, pływanie na zawietrznej stronie żagla, pływanie rogiem szotowym do przodu, prawidłowe ostrzenie/odpadanie oraz obroty deską 360. Wszystkie manewry trzeba zaliczyć oczywiście na obu halsach:)

Jutro czeka wszystkich druga część egzaminu czyli szkolenie kursantów! Pogoda niestety zapowiada się nieciekawie, ale kto powiedział że zawsze musi być łatwo?;)

Jeśli ktoś z Was jest chętny na udział jutro w takim szkoleniu prowadzonym przez kandydatów na instruktorów niech da nam szybko znać na [email protected] – mamy jeszcze dwa miejsca!

Rozpoczęcie sezonu windsurfingowego i kitesurfingowego 2013

Zapraszamy do obejrzenia krótkiej relacji z Majówki 2013.

Jak zwykle dużo się działo, prowadziliśmy szkolenia windsurfingowe i kitesurfingowe pełną parą:)

Pogoda była całkiem niezła, choć wiatru mogłoby być trochę więcej. Niedziela jednak wszystko wynagrodziła, bo było słonecznie, ciepło  i naprawdę wietrznie!

Oglądajcie!

a już za tydzień weekend Boże Ciało – przyjeżdżajcie!